krzysztof-matuszak-hdr

Historia Krzysztofa

Aktywny zawodowo sportowiec, który dzięki aparatom słuchowym odzyskał pewność siebie i na nowo cieszy się życiem. Po pracy w dziale informatyki można go spotkać na boisku do rugby lub na próbach chóru.

Panie Krzysztofie, dziękuję, że jest Pan z nami. Na pierwszy rzut oka widać, że jest Pan szczęśliwym człowiekiem. Czy może opowiedzieć nam Pan coś o sobie?

Trudno jest mówić o sobie. Kiedyś sam siebie nie akceptowałem, bo nie słyszałem. Jak nie nosiłem aparatów, to była tragedia, jak nosiłem jeden, to też nie było dobrze. Obecnie świetnie się czuję z aparatami.

Akceptuje Pan siebie dzięki aparatom? Miło mi to słyszeć.

Cieszę się, że trafiłem na osoby, które mi pomogły. Teraz plac Kaszubski w Gdyni jest moim drugim domem. Ja tam nawet przychodzę porozmawiać, zwierzyć się - to są moi przyjaciele. Najgorsze jest to, że osoby z niedosłuchem nie chcą spojrzeć prawdzie w oczy, a mają problem taki, jak tysiące innych ludzi.

Wcześniej wspomniał Pan o osobach, które się nie badają, i które pomimo ubytku słuchu nic z tym nie robią. Co by Pan im powiedział?

Muszą sobie zdać sprawę z tego, że są zagrożeniem dla samych siebie. Mi nikt nie pomógł, ponieważ sam nie chciałem, żeby ktoś mi współczuł i pomagał.

Czyli tak naprawdę nie chciał Pan dać sobie pomóc?

Tak, i dlatego, że nie mogę patrzeć przez pryzmat swoich dawnych przemyśleń i podejścia, to ja właśnie będę mówił i będę się wtrącał w ludzkie życie.

A jak zmieniło się Pana życie po założeniu aparatów słuchowych?

Całkowicie. Kiedyś po prostu byłem załamany. Wracałem z pracy sfrustrowany. Ze względu na mój niedosłuch nie chciano mnie włączać do pewnych zadań. Odsuwano mnie. Zacząłem nadużywać alkoholu i moja żona się ze mną rozstała. Teraz moje życie się zmieniło – nastąpił przełom. Moja córka mnie wspiera. Ożeniłem się po raz drugi. Podjąłem nową pracę. Coś pięknego, bajka. Teraz mam wszystko. Wszystko słyszę. Nowa szansa - nowe życie. Banalne słowa, które dla mnie wszystko znaczą. To, że ja się otworzyłem i założyłem na nowo rodzinę… Za chwilę na dniach urodzi się mój wnuk.

Słyszenie jest dla Pana bardzo ważne...

To jest najważniejsze. Ktoś kiedyś taki film nakręcił: „Wszystko, co najważniejsze.” Jakby ktoś mi teraz zabrał aparaty, ja bym się nie poddał. Mam swoje plany. Chciałbym zostać przewodnikiem wycieczek w Gdyni, gdzie trzeba dobrze słyszeć.

 


Jak teraz reaguje otoczenie, gdy zaczął Pan lepiej słyszeć?

Zmieniłem otoczenie. Nie ukrywam i nie owijam w bawełnę. W nowym otoczeniu muszę tłumaczyć, że mam protezę. Tak, mówię „to jest protezowanie słuchu”. Odpowiadają mi, że to przecież niemożliwe, bo ja tak dobrze słyszę. Odpowiadam tylko, że słyszę, ale w to trzeba zainwestować.

Pierwszy aparat, który Pan nosił, to aparat pudełkowy. Proszę opowiedzieć, jaka jest różnica między nim, a aparatami cyfrowymi?

Teraz jestem szczęśliwszy. Lepiej słyszę. Nie ma porównania. 

Mówił mi Pan, że ludzie nie zauważają teraz u Pana aparatów słuchowych i tego, że ma Pan problemy ze zrozumieniem?

Nie, nie zauważają. Dla nich jestem taki, jak oni.

A co Pan lubi w swoich aparatach?

Ciekawe pytanie. Ja je lubię. Lubię każdą wizytę w punkcie Audiofon. Ten uśmiech Pań, które tam pracują. Wiem, że mogę w każdej chwili podejść, zapytać i mam pewność, że jestem tam mile widziany.

Wspominał Pan, że na początku zakup aparatów był dla Pana nieosiągalny. Wreszcie się udało, ale jak do tego doszło?

Dzięki temu, że wiedziałem gdzie złożyć wniosek do PFRON-u. Poza tym, chyba zadecydowało o tym orzeczenie o niepełnosprawności. Skalkulowano mi cenę i udało się, gdyż byłem zdeterminowany.

A na co powinna zwrócić uwagę osoba stojąca przed wyborem aparatów słuchowych?

Przede wszystkim powinna pójść do punktu i poradzić się protetyka. Umówić na konkretną godzinę, a nie wpaść „jak po ogień”. I wtedy protetyk powie, co ma do zaoferowania, otworzy przed nią możliwości i pokaże wszystkie perspektywy. Wystarczy tylko z tego skorzystać. Po wszystkim przeliczyć skąd mam na to wziąć pieniądze. A może już na to mam?


„Trudno jest mówić o sobie. Kiedyś sam siebie nie akceptowałem, bo nie słyszałem. Jak nie nosiłem aparatów, to była tragedia, jak nosiłem jeden, to też nie było dobrze. Obecnie świetnie się czuję z aparatami”

„Teraz moje życie się zmieniło – nastąpił przełom. Moja córka mnie wspiera. Ożeniłem się po raz drugi. Podjąłem nową pracę. Coś pięknego, bajka. Teraz mam wszystko. Wszystko słyszę. Nowa szansa - nowe życie. Banalne słowa, które dla mnie wszystko znaczą. To, że ja się otworzyłem i założyłem na nowo rodzinę… Za chwilę na dniach urodzi się mój wnuk”

Krzysztof Matuszak

Czy wcześniej odwiedzał Pan inne firmy audioprotetyczne?

Dla mnie jeżeli chodzi o aparaty, Audiofon nie ma konkurencji. Dostałem dobry produkt. Ja wreszcie żyję. Nie muszę odwracać głowy. Słyszę obok siebie, z tyłu. Prowadzę bezpiecznie samochód.

Podsumowując, teraz ma Pan większą pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa.

Tak, i świadomość niezagrożonego bytu. Nikt mi dzisiaj nie powie, że ja źle słyszę i nie nadaję się do pracy. Nie mógłbym osiągnąć tego, co mam, gdybym nie miał aparatów słuchowych i gdybym nie słyszał. Zdaję sobie sprawę, że człowiek się starzeje i aparaty będą mi potrzebne do końca życia. Pochowają mnie, to powiem, żeby mi tam wrzucili aparaty słuchowe (śmiech).

 

rozmawiała
Anna Rutkowska


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.