
Aparaty słuchowe nosi już od 20 lat i choć początki były bardzo trudne, to dziś nie wyobraża sobie życia bez nich.
„Miałam natomiast bardzo duży problem z akceptacją tych aparatów, bardzo wstydziłam się je nosić, bo byłam młodą mamą, dopiero zaczynałam karierę zawodową. Byłam osobą dość aktywną i nagle coś takiego mnie spotyka, że mam szumy uszne, tracę słuch i teraz jeszcze muszę założyć aparaty. To było dla mnie bardzo trudne przeżycie”.
Podkreśla również ogromną rolę rodziny w powrocie do świata dźwięków.
„Gdyby nie moi najbliżsi, to trudno byłoby mi przez to przejść. Mąż przekonał mnie, że jeżeli faktycznie czuję dyskomfort, to powinnam kupić aparaty, że powinnam je nosić, bo przecież tak naprawdę (…) nikt mi nie zagląda do uszu, czy ja mam aparaty, czy ich nie mam, i że to w ogóle nie ma żadnego znaczenia, natomiast poprawi mój komfort funkcjonowania. Jestem mężowi bardzo wdzięczna za to wsparcie”.
"Rodzina może pomóc w podjęciu decyzji, w podjęciu drogi do lepszego słyszenia - wsparciem, namawianiem, rozmową. Czasami to może być nawet zaprowadzenie albo pójście z tą osobą do punktu Audiofon – można przyjść z osobą towarzyszącą, co z pewnością protetykowi nie będzie przeszkadzało. I wtedy taka osoba czuje się pewniej, że ma wsparcie, że może liczyć na kogoś.
Często wsparciem jest nawet delikatne wskazanie, że ze słuchem się coś dzieje, bo osoby niedosłyszące bywają nieświadome problemu - myślą, że telewizor jest za cicho włączony, albo że ktoś mówi do nich niewyraźnie”.

