
„To był dla mnie koniec świata! Ciężko mi było, dlatego miałam nadzieję, że aparaty pomogą (…), bo nie wyobrażałam sobie życia na przykład bez muzyki”. Pierwsze momenty po diagnozie były niezwykle trudne, a decyzja o zakupie aparatów słuchowych bardzo wymagająca.
W tym momencie Paulina akceptuje siebie i swój niedosłuch, a dzięki aparatom słuchowym słyszy muzykę oraz… również dźwięk lodówki, laptopa. Może też swobodnie rozmawiać z rodziną i znajomymi oraz uczyć się. Strach przed wielkimi, brzydkimi urządzeniami na uszach okazał się tylko powielanym w społeczeństwie stereotypem, bo jak sama mówi:
„Moich aparatów nie widać, a każdy człowiek wyobraża sobie takie duże, rzucające się w oczy. Ja zawsze je chwalę, że są takie małe i ładne, a ja lubię ładne rzeczy, jak kolczyki, biżuterię. Zawsze wybieram to, co błyszczące i szukam czegoś wyjątkowego, więc i moje aparaty są śliczne.”

